wtorek, 20 września 2016

RECENZJA : "GDZIEŚ TAM W SZCZĘŚLIWYM MIEJSCU"

Są pewne książki, na które trafia się bardzo rzadko. Opisują one niesamowite historie, które zapadają w serca czytelników na zawsze.
Właśnie taką powieścią jest "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu", opowiada losy rodziny, która od samego początku miała pod górkę. Nienawiść, smutek, żal, miłość, przyjaźń a wszystko to znajdziecie na kartach tej wspaniałej powieści.


Maisie została zgwałcona, przez co zaszła w swoją pierwszą ciążę z synkiem Jeremym. Jej matka wywarła presję i zmusiła młodą dziewczynę do ślubu z Dannym, mężczyzną który od najmłodszych lat był bardzo agresywnym człowiekiem. Okazało się to największym błędem jej życia, ponieważ utknęła w związku z katem. Regularnie się nad nią znęcał, bił i poniżał. Niestety Maisie brakowało silnej woli, aby w końcu powiedzieć nie i odejść wraz ze swoim synkiem i córeczką. Kobieta nie zawsze ogarniała rzeczywistość, przytłaczała ją proza życia. 
Gdy wydarzenia obrały brutalny obrót, mąż pobił Maisie aż ta była bliska śmierci, policjant Fred postanawia jej pomóc za wszelką cenę i przekonuje ją do ucieczki. Zaś sam przepędza Dannego z miasta raz na zawsze.
Maisie odmienia swoje życie. Jest wolna od brutalnych mężczyzn. Mieszka wraz z matką, która choruje na demencję, z dnia na dzień jej choroba coraz bardziej się pogłębia. Wychowuje samotnie dwójkę niesamowitych pociech. Valerie, która jest zbuntowaną nastolatką, lubiącą przeklinać i słuchać głośnej muzyki w swoim pokoju.
Oraz Jeremiego - chłopaka o złotym sercu, który jest niezwykle spokojny i kochający. Jest starszy od swojej siostry dlatego pamięta o wiele więcej zła niż Valerie. Niestety, ale chłopak skrywa w sobie  demony, które codziennie nie chcą dać mu spokoju...
Ich w miarę spokojne życie zmienia się 1 września 1995 roku.
Maisie umawia się na randkę z Fredem i całkowicie traci poczucie czasu. Gdy wraca do domu nie zastaje w nim swojego syna. Gdy po trzydziestu godzinach nadal nie wraca matka zgłasza na policję zaginięcie. Kolejne dni będą męką, dalsze oczekiwanie na swojego jedynego synka, coraz to nowsze i bardziej przerażające poszlaki. 
Nikt nie wie co tak naprawdę stało się z Jeremym - chłopakiem o złotym sercu.

Teraz Maisie stoi przed grupą ludzi i próbuje opanować swój oddech. Serce wali jej jak szalone, gdy próbuje odtworzyć okrutne chwile. Jest 1 stycznia 1995 roku, jej syn umarł dwadzieścia lat temu, a teraz ona musi o nim opowiedzieć.
Głęboki wdech, czas start, zaczynajmy!


Anna McPartlin stworzyła historię, która jest niesamowita w każdym tego słowa znaczeniu. Posiada w sobie wiele żalu jak i smutku. Porusza wszystkie bardzo ważne kwestie jakimi są: przemoc w rodzinie, homoseksualizm i gwałt. 
Gdy dotarłam do połowy powieści już czterokrotnie miałam łzy w oczach. 
Nie mogłam się nadziwić cierpieniu jakie przeszła główna bohaterka. Polecam tą powieść otwarcie! Mi rozbiła serce na miliony małych kawałeczków i nie mam pojęcia kiedy uda mi się je poskładać!
Śmiało mogę stwierdzić iż jest to najlepsza książka jaką miałam okazję przeczytać we wrześniu.


"Mijają lata... Wszystko się zmienia, a jednak wszystko pozostaje takie samo"

Do dzisiaj nie mogę się pozbierać po tym co przeczytałam. Szczególnie końcówka wstrząsnęła mną dogłębnie!
Musicie przeczytać "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu", nie ma innej opcji!

MOJA OPINIA:
OCENA TREŚCI: (9/10)
OCENA OKŁADKI: (8+/10)
OCENA OGÓLNA: (9+/10)

ZA MOŻLIWOŚĆ POZNANIA MAISIE I JEJ 
NIESAMOWITEJ HISTORII BARDZO
SERDECZNIE DZIĘKUJĘ
WYDAWNICTWU HARPER COLLINS!